Burmistrz gminy Overbetuwe: Pani E. Tuijnman
Szanowni weterani, panie i panowie,
Dziś rano brałam udział w uroczystościach wspomnieniowych na wrzosowiskach Ginkel, w miejscowości Ede. Jak co roku, z samolotów wyskoczyły setki spadochroniarzy, większość z nich wyposażona w najnowocześniejszy, doskonale sterowny sprzęt.
Jednak zawsze pojawiają się wśród nich takie same półokrągłe płachty, z jakimi we wrześniu 1944 roku skoczyli w niebo żołnierze Pierwszej Polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej, dowodzonej przez generała Sosabowskiego.
Zastanawiałam się, co musieli myśleć ci ludzie, wyskakując ze względnego schronienia samolotów Dakota. Bez nowoczesnej aparatury komunikacyjnej, którą dzisiaj posiadamy i dzięki której ich zadanie byłoby o wiele łatwiejsze.
Zależni od wiatru, zapatrzeni w chmury, pod którymi czekał na nich nieznany kraj, z sercem pełnym trwogi i strachu przed wrogiem. Bez żadnej możliwości odwrotu.
Jak żywe tarcze.
Tutaj, nad tą wsią.
Człowiek próbuje to sobie wyobrazić, jednocześnie zdając sobie sprawę, że poświęcenie to było niemalże niemożliwe.
Brygada była przecież szkolona w innym celu, miała wyzwolić Polskę.
Podjęto jednak za nich inną decyzję.
Wszyscy doskonale wiemy, jak potoczyły się wydarzenia i gdybym zakończyła niniejsze przemówienie przypominając je, popełniłabym ogromny nietakt w stosunku do tych w większości bardzo młodych ludzi, którzy włożyli tyle odwagi i serca w wyzwolenie obcego kraju i obcych ludzi, mówiących nieznanym im językiem.
To jednak nie było tak.
To była walka z bezprawiem i opresją, z głodem i wyczerpaniem, ze złamaniem ducha i z szaleńczą grą o władzę, niemającą nic wspólnego z wartością ludzkiego życia.
Gdyby rezultatem ich poświęcenia miałby być wieczny pokój, czulibyśmy się dziś oszukani.
Dziś bowiem, niecałe 70 lat później, gdy wciąż żyją świadkowie tamtych wydarzeń, młodzi ludzie ponownie udają się na wojnę z niepokojem, opresją i biedą. Płynąca z tego nauka, że warto jest angażować się w walkę o wolność, jest być może słabą pociechą, jednak pozostaje ona podstawą naszego istnienia.
Wielu pragnie tego, co my otrzymaliśmy dzięki poświęceniu tych mężczyzn, żołnierzy Pierwszej Polskiej Samodzielnej Brygady Spadochronowej, zrzuconych z samolotów nad nieznaną ziemią, nad Driel.
Dzisiejsze gesty, gdy poświęcamy im nasze myśli i w ciszy podziwiamy ich odwagę, to najmniej, co możemy dla nich zrobić. I co wciąż będziemy robić.
Czym oddajemy im cześć i okazujemy naszą dozgonną wdzięczność za ich walkę w imię naszej wolności i demokracji.