Bolek Ostrowski obchodzi 104. urodziny
DRIEL – Są w podeszłym wieku i można ich policzyć na palcach u rąk: weterani, którzy walczyli jako żołnierze podczas operacji Market Garden. Spośród 1003 polskich spadochroniarzy, którzy wylądowali w Driel we wrześniu 1944 roku, pozostał tylko jeden. Bolek Ostrowski obchodzi dziś swoje 104. urodziny (4 lipca 2023).
Z biegiem czasu takie chwile stają się coraz rzadsze. Fundacja Driel-Polska ceni sobie „ostatniego żyjącego” i pogratulowała Polakowi z Kanady za pośrednictwem połączenia wideo. „Już niedługo nie będziemy mogli kontaktować się z weteranami i z pewnością jest to wyjątkowa chwila” – powiedział prezes Arno Baltussen.
Podczas rozmowy wideo fundacja symbolicznie przekazała wiązankę kwiatów. W tym samym czasie córka pana Ostrowskiego wręczyła ojcu wiązankę kwiatów. „Jestem poruszony i niesamowicie wdzięczny. Mam nadzieję, że ludzie nadal będą widzieć, jak niszczycielski wpływ ma wojna i przestaną to robić”.
Bolek Ostrowski miał 25 lat, kiedy wylądował w Driel jako spadochroniarz. „Ale wcześniej wiele przeszedł”, mówi Baltussen. „Urodził się w części Polski, która obecnie jest częścią Ukrainy. Została ona zajęta przez Rosjan w 1939 roku. Bolek uciekł do Czech, ale tam został schwytany przez Rosjan i zmuszony do walki w Armii Czerwonej”.
Poprzez tułaczkę m.in. na Syberię, do Kazachstanu, Persji i Afryki Południowej, Ostrowski trafił w 1942 roku do Szkocji wraz z polską armią. 16 września 1944 r. część jego brygady wyruszyła do angielskiego Raston on Hill, by wziąć udział w operacji Market Garden. 21 września 1944 r. Ostrowski wsiadł na pokład samolotu do Holandii. Polski weteran odwiedził Driel kilka razy w ostatnich dziesięcioleciach, aby upamiętnić operację Market Garden. Dla Arno Baltussena szczególne znaczenie miało upamiętnienie w latach 80-tych.
Nie wiedzieli, jak się dogadać. W jakim stopniu byli komunistami, a w jakim towarzyszami? Arno Baltussen o wyjątkowych obchodach operacji Market Garden w latach 80-tych.
„Mieliśmy zarówno polskich weteranów – takich jak Ostrowski – którzy po wojnie wyemigrowali na demokratyczny Zachód, jak i weteranów nadal mieszkających w Polsce, a tym samym w Związku Radzieckim. Dziwne było to, że te dwie grupy nie rozmawiały ze sobą na początku obchodów” – powiedział Baltussen. „Nie wiedzieli, jak ze sobą rozmawiać. W jakim stopniu byli komunistami, a w jakim towarzyszami?”.
Zwrot skradzionych jabłek
Z wilgotnymi oczami Baltussen kontynuuje swoją opowieść: „Ale to się zmieniło, gdy grupa weteranów przybyła na farmę, na której lądowali jako spadochroniarze w 1944 roku. Wtedy pojawiły się opowieści o jabłkach, które ukradli z sadu i chcieli oddać. Dopiero w tym momencie ponownie wpadli sobie w ramiona”.
Dla Baltussena jest to świetny przykład na kontynuowanie pracy Fundacji Driel-Polska. „Nawet gdy nasz ostatni polski weteran umrze, będziemy nadal opowiadać młodym ludziom o tym, co ci żołnierze poświęcili, aby umożliwić nam pokój. Jest to ważne, ponieważ teraz na Ukrainie znów dzieją się rzeczy, które miały miejsce podczas II wojny światowej”.